piątek, 18 sierpnia 2017

Dzień w głębokiej depresji

Dzisiejszy dzień rozpoczeliśmy Mszą w Bazylice Grobu Pańskiego o 6:30 (nie, to nie z tego powodu post ma taki tytuł jaki ma), która jak zwykle dodała nam sił.

Po Mszy udaliśmy się do Betlejem, aby stamtąd wyruszyć na wycieczkę śladami Jezusa, którą mieliśmy od niedawna zaplanowaną. Dzięki temu, że przez minione trzy tygodnie spełnialiśmy swoje obowiązki niczym pracowite pszczółki, dostaliśmy w gratisie jeden dzień wolny :D Przed samym wyjazdem udało nam się pomóc trochę w pracach ogrodowych w betlejemskim domu pokoju.

Z Betlejem wyruszyliśmy do Jerycha. Po drodze (ku uciesze Ani i Marty) na dosłownie 5 minut wstąpiliśmy do Betanii, a konkretnie do kościoła św. Marty.
Następnie nasz autobus zatrzymał się zaraz pod Górą kuszenia, na którą weszliśmy. Droga nie była długa, ale w jej pokonaniu przeszkadzała pogoda. Chyba jeszcze nigdy nie było nam tak gorąco jak dziś.





Naszym następnym celem była rzeka Jordan. Po drodze, przez szyby autokaru, oglądaliśmy wspaniałe krajobrazy. Na prawo pustynia, na lewo pustynia, z przodu i z tyłu...pustynia! Można by pomyśleć, że w tej chwili sobie żartuję, ale te widoki naprawdę mi się podobały, popatrzcie sami!


A nad Jordanem było tak:


Następnie odwiedziliśmy Qumran

oraz udaliśmy się nad Morze Martwe, które leży w najniższym punkcie Ziemi, ok 400 m. p.p.m. Pomimo tego, że znajdowalismy się w depresji, a w cieniu temperatura wynosiła 39°C,  humor nas nie opuszczał.  Trzeba też przyznać, że wejście do najbardziej zasolonego zbiornika wodnego na świecie, jest ciekawym przeżyciem.


Po całej wycieczce wróciliśmy do domu pokoju w Betlejem gdzie zostajemy do jutra. Tu, na wieczornej adoracji, podziękowaliśmy Panu za kolejny wspaniały dzień w Ziemi Świętej. 

Kasia 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz