Wtorek, 08.08.2017. Godzina 20.30.
Pędzimy przez park na zboczu góry oliwnej. Grób Pański zamkną o
21. Musimy zdąrzyć, a najlepiej być chwilę wcześniej. Patrząc
pod nogi, uważamy aby nie potknąć się o kamienie. W Jerozolimie
noc przychodzi szybciej, a przy drodze nie ma lamp, więc
jedyne światło pochodzi z naszych latarek. Wszyscy w pełnym
skupieniu zdążamy na czuwanie. W miejscu gdzie droga przechodzi w
asfaltową zaczynamy zbiegać. Jest dość stromo, więc chwilę później
mamy problem żeby się zatrzymać, ale kawałek dalej teren zmienia
ukształtowanie i musimy wspinać się pod górkę. To najtrudniejszy
odcinek, musimy dać radę do bramy Szczepana później wejdziemy do
starej części miasta, tam będzie łatwiej. Zziajani mkniemy krętymi
i ciemnymi uliczkami Jerozolimy. Co chwilę z mroku wyłania się
kot, który rozpoczyna nocny żer. Wydaje nam się że droga
zazwyczaj jest krótsza, że schodów normalnie jest mniej... W końcu
po szaleńczym pędzie przechodzimy przez plac przed bazyliką i
wchodzimy do środka. Udało się! Jest nawet 15 minut przed 21. W
środku unosi się różany zapach kadzideł. Zmęczeni siadamy przy
wielkich drzwiach kościoła i czekamy na zamknięcie. Odźwierny
ostatni raz daje sygnał do wyjścia wszystkim którzy nie zostają
na nocnej adoracji i wychodzi by od zewnątrz zamknąć drzwi.
Rozlega się trzask i rozpoczyna się piękna noc...
A oto najmniejszy strażnik Grobu
Pańskiego. Zdaje się że w zmowie z Franciszkanami
A następny dzień standardowy czyli po
obudzeniu Msza i posiłek, z tą różnicą tylko że wstaliśmy o 11
i pierwszym jedzeniem był obiad :) a później już praca. Dzisiaj
bez przerwy do 18. Malowanie wykańczanie i sprzątanie. W ciągu
dnia do załogi Home of Peace dołączyła Marta, żona Jacka którego
kilka dni temu witaliśmy. Dzisiejszy spokojny i wietrzny wieczór
spędziliśmy na dachu rozmawiając i ciesząc się swoją
obecnością.
Z filmiku poniżej dowiecie się
dlaczego raczej powinniśmy już przestać kręcić musicale 😉
Ania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz