W tym momencie jestem nieco zmęczony, ponieważ popełniliśmy szaleństwo - wróciliśmy do Home of Peace z Betlejem piechotą. Ale może od początku.
Dzień dzisiejszy był pełen szaleństwa. Pierwszym z nich było poranne wstawanie o 5, gdyż musieliśmy dojść do Bazyliki Grobu Pańskiego, gdzie o 6:30 przeżyliśmy Eucharystię w Grobie Pańskim. We Mszy Św. uczestniczyli wszyscy mieszkańcy Domu Pokoju (już myśleliśmy, że nawet tutejszy pies Alex idzie z nami, ale jednak skręcił w kierunku placu świątynnego muzułmanów), a dodatkowo pojawili się niespodziewanie pielgrzymi z Brazylii.
Po Mszy Św. była chwila na osobistą modlitwę przy Grobie Pańskim.
A następnie pamiątkowe foto przed Bazyliką Grobu (niestety bez Klaudii, która uciekła w tak zwanym międzyczasie) i śniadanko.
Śniadanie rozpoczęliśmy dość ciekawie, bo od walki z kranem. Otwierając kurek z ciepłą wodą, okazało się, że nie jest on już pierwszej młodości i jak to czasem się zdarza - ułamał się. Woda zaczęła tryskać na wszystkie strony, ale jeden dzielny wolontariusz powstrzymywał strumień, gdy inni przynosili kolejne miski na czystą wodę.
Po śniadaniu sprawne zmywanie naczyń - w wodzie otrzymanej w wyniku awarii hydraulicznej - i praca.
Dziś malowaliśmy sufit w bawialni, ściany w pokoju chłopaków i łazienkę.
To co dziś zostało rozpoczęte, będzie miało swoją kontynuację już w poniedziałek :)
Jeszcze jedna ważna sprawa - dziewczyny zrobiły dziś pranie. Od jutra czyste i pachnące ubrania :)
Po niej obiad i wypad do Betlejem, który można nazwać SZALEŃSTWEM sobotniej nocy.
Autobusem dotarliśmy do Bazyliki Narodzenia Pańskiego, gdzie się pomodliliśmy, a Wojtek przybliżył nam informacje na temat nawiedzanego miejsca.
Później odwiedziliśmy Grotę Mleczną, gdzie trwaliśmy na adoracji w intencji pokoju, a następnie dotarliśmy na zakupy do naszego Przyjaciela, którego serce jest w Polsce - Ronyego.
Znaleźliśmy nawet polskie akcenty, m.in.:
Stąd udaliśmy się w odwiedziny do Domu Pokoju w Betlejem, gdzie podjęli nas s. Donata i Mateusz
Niewątpliwie szaleństwem tego dnia był powrót z Betlejem do domu na piechotę.
Podejmując tę decyzję, myślałem, że mniej kilometrów zrobimy, ale przynajmniej będzie co wspominać. Niektórzy za ten pomysł najchętniej by mnie udusili :P
Dzień zakończyliśmy kolacją, nieszporami i kompletą odmówionym we wspólnocie
EKIPA JEROZOLIMSKA 2017.
Reasumując.
Szaleństwo nr 1: pobudka o 5:00
Szaleństw nr 2: awaria kranu w kuchni
Szaleństwo nr 3: droga z Betlejem do Jerozolimy przebyta na piechotę
Szaleństwo nr 4: udało mi się napisać tego bloga,
Pewnie znalazłoby się jeszcze wiele innych szaleństw dnia dzisiejszego, ale z pewnością największym z nich jest fakt, że udało nam się przeżyć ten dzień z Panem Bogiem czyniąc dobro.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie, zapewniając o modlitwie i o nią prosząc.
ks. Bartek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz